niedziela, 26 czerwca 2016

Zakazane 13

Już po raz drugi Bro obudził się nagi w łóżku Dave'a. Już po raz drugi spojrzał na swojego śpiącego brata, wtulonego w jego ręce. I jak za ostatnim razem z samego początku, zanim jego umysł w pełni się rozbudził i miał szansę to zniszczyć, czuł się dobrze. Tym razem pozwolił uczuciu chwilę potrwać. Starał się chociaż na chwilę odgonić od siebie poczucie winy, rozkoszował się słodyczą płynącą z seksu z Dave'em.

Minęło zaledwie kilka sekund, a sumienie Bro już wrzeszczało na niego jeszcze gorzej niż wcześniej za próby cieszenia się z tego okropieństwa. Wtedy dopiero przypomniał sobie ostatnią noc i zesztywniał. Delikatnie, aby nie zbudzić Dave'a, wyślizgnął się spod niego, żeby mu się dobrze przyjrzeć.

Gdyby grunt mógł zapaść się pod wszechświatem, tak właśnie czułby się Bro. Mrożące przerażenie trzymało go w bezruchu, kiedy błądził wzrokiem po ciemnych, czerwonych śladach zębów znaczących gęsto szuję Dave'a.

Kurwa jebana mać.

Dave przekręcił się i otworzył oczy. W zaspanym stanie półsnu spojrzał na Bro z miną, która w oczywisty sposób mówiła "jestem zakochany po pieprzone uszy". Bro odzwajemnił spojrzenie bez emocji, aż mina Dave'a zniknęła i została zastąpiona normalną, kamienną maską.

- Na co się gapisz?

Zamiast odpowiadać, Bro wstał i wyszedł z pokoju kompletnie nagi. Wziął z łazienki małe lusterko, wrócił do pokoju i rzucił je w stronę Dave'a.

Najpierw podniósł je sceptycznie, ale wkrótce jego oczy rozszerzyły się, kiedy obracał głową, żeby mieć lepszy widok na potworne, czerwone ślady. Było ich przynajmniej cztery, może pięć lub sześć, jedna na drugiej. Bro z doświadczenia wiedział, że zanim się zagoją, będą wyglądać gorzej. Możliwe, że wieczorem przybiorą okropny odcień fioletu.

Dave odłożył lusterko i stłumił śmiech.

- Jasna cholera, Bro. Zrujnowałeś mi szyję.

Bro pozostał absolutnie cicho, a przez jego głowę przebiegły najgorsze scenariusze. Ale teraz nie tylko zrobił coś kompletnie upodlającego i złego, ale i zrobił coś równie głupiego. Sprawił, że nie mógł nawet ukryć tej potworności.

- Dude, powiedz coś - powiedział Dave, a jego twarzy pokazywała nutkę podenerwowania.

- Jestem tak udupiony, jeśli ktoś to zobaczy - powiedział, a jego krew zamarzła. Naprawdę dużo kosztowało go zachowanie spokoju, kiedy chciał panikować. Ale Bro Strider zawsze zachowywał spokój, w każdej sytuacji i nie zamierzał zmieniać tego przyzwyczajenia.

Obserwował Dave'a starającego się myśleć i Bro też się starał, ale nie mógł się skupić przez jego nagość. Nie był bardzo podniecony po nocy, ale czuł potrzebę gapienia się, zapamiętania wszystkiego. Wtedy zauważył malinki pokrywające brzuch i boki Dave'a, siniaki w kształcie palców na jego biodrach...

- Bro? - spytał Dave, a jego głos był niepewny jak i jego mina. - Przerażasz mnie, dude.

Nawet bez żadnego słowa czy zmarszczenia brwi, Dave nadal czytał go, jak chciał. Bro zamknął na chwilę oczy, starając się ogarnąć.

- Nie jest tak źle... - zaczął Dave.

- Nie, jest tak kurewsko źle - przerwał mu Bro, a jego ton był ostrzejszy niż tego chciał. - To, co zrobiłem jest tak złe, jest nielegalne, do cholery i nie jest to ironia albo przesada, mogą tu przyjść, aresztować mnie i wysłać cię do pieprzonej rodziny zastępczej.

Twarz Bro zbladła, kiedy opadł ciężko na fotel Dave'a. Patrzył na podłogę, ignorując to, że był nagi. Nie było to ważne.

- Okay. Wiem o tym gównie - powiedział Dave, wciąż zupełnie spokojny. Bro wstrzymał oddech. Jasne, że Dave to wiedział. Poczuł w środku delikatne trzepotanie, które rozpoznał jako wstyd, który czuł zawsze, gdy przesadnie na coś reagował. Miał za sobą lata praktyki w hamowania rumieńców, jednak nie były potrzebne, żeby Dave wszystko zauważył.

- Bro, chill. Myślisz, że zamierzam uciec i zadzwonić na Niebieską Linię? "Hej, ziomeczki, słuchajcie, mój totalnie zajebisty Bro, najgorętszy towar od czasów International House of Pancakes* wynalazł niekończący się stos naleśników i zerżnął mnie tak dobrze najlepszej nocy mojego życia, proszę, czy możecie tu przyjechać i wszystko zniszczyć?" Nikt się nie dowie.

Bro uniósł wzrok, żeby spojrzeć prosto na Dave'a, kiedy usłyszał wyznanie skryte w cytacie, hipotetycznej sytuacji, analogii i ironii. Dave sądził, że był gorący. I nawet wbrew tej koszmarnej sytuacji, Bro nie mógł powstrzymać się przed lubieniem tego, co słyszał.

- No więc kiedy ty będziesz tu sobie siedział jak pieprzona, renesansowa figura z marmuru, pójdę się odlać.

Dave ruszył, żeby ześlizgnąć się z łóżka, ale raptownie się zatrzymał. Wtedy zaczął ponownie, ale znacznie wolniej. Podniósł się powoli z prędkością typowego dziadka, chociaż nie drgnął, jęknął czy w jakikolwiek sposób wydał to, co czuł. Bro czuł zimny pot, kiedy obserwował, jak Dave nieudolnie starał się nie kroczyć śmiesznie przez pokój, dopóki nie zniknął w korytarzu.

Kurwa jebana mać.

Bro zdecydował, że już nigdy nie ruszy Dave'a pijany. Chciał obiecać sobie, że już nigdy go nie ruszy, ale z góry wiedział, że by zawalił i w tak spektakularnie sromotny sposób, że nie było nawet sensu się starać. Jednak mógł poradzić sobie z byciem trzeźwym. Bo ten szajs nie miał prawa zdarzyć się ponownie. Jasna cholera, nikt nie mógł zobaczyć Dave'a w tym stanie.

Jasna cholera, jutro był poniedziałek i Dave miał pieprzoną szkołę. Nie mógł iść. Nie było cholernej możliwości, żeby poszedł. Bro już zaczął czuć się trochę lepiej, aż przypomniał sobie, że dzieciak zawalał głupią matmę. Kolejna nieobecność na zajęciach i lądował w szkole letniej. Jasna cholera.
Dave miał zawalić siódmą klasę z powodu Bro. Był tak kurewsko samolubny. Nie tylko zawalił ostro w chronieniu Dave'a przed seksem - Bro prychnął na delikatne ujęcie sprawy - ale i nie radził sobie z zapewnieniem Dave'owi edukacji. Teraz musiał tylko zniszczyć w jakiś sposób jego stan zdrowia i już miał rekord w byciu najgorszym rodzicem wieku w kieszeni. Och, poza tym był potwornym człowiekiem.

Dave wszedł powoli do pokoju, spojrzał na łóżko, ogarnął, że nie zamierzał na nim usiąść i zadowolił się kawałkiem ściany, o który oparł plecy.

Bro nie uniósł wzroku, żeby na niego spojrzeć.

- Nie idziesz jutro do szkoły.

- Hura. Gdybym wiedział, że to wszystko, czego potrzeba, żebyś to powiedział, mogliśmy zacząć wcześniej.

Bro zmarszczył lekko brwi, żeby pokazać, jak był wkurzony, a Dave zamknął usta. To nie był pieprzony żart.

- Nie możesz iść do szkoły, dopóki nie zejdą ci malinki.

Dave wpatrywał się w niego przez moment, przygryzając dolną wargę. Widocznie chciał coś powiedzieć, ale był tym wyraźnie zawstydzony.

- Wykrztuś to z siebie.

Dave gapił się na swoje kolana.

- Nie... nie wiem, uch, ile to trwa.

Bro czuł się źle. Dave nie wiedział nawet, jak długo utrzymywały się malinki, ponieważ nigdy wcześniej takiej nie miał. To była jego pierwsza.

- Zazwyczaj znikają w może pierwszym tygodniu, ale te... wyglądają na przyszłe siniaki. Może dwa tygodnie. Może dłużej.

- Kurwa - odpowiedział Dave. Wtedy wzruszył ramionami i pochylił się do tyłu, zakładając ręce za głowę. - No cóż, jakby mnie to obchodziło.

Bro spojrzał na niego wkurzony.

- Nie możesz ominąć dwóch tygodni matmy. Już nie zdajesz.

Dave wzruszył ramionami.

- Po prostu pójdę do letniej szkoły.

Bro napiął wszystkie mięśnie, starając się powstrzymać całą złość na impertynencję Dave'a. Dave to zauważył.

- Albo wymyślimy coś innego - powiedział, opuszczając ramiona, a dopiero wtedy Bro zobaczył, że w końcu zaczął myśleć.

Dave spojrzał mu prosto w oczy.

- Bro, przesadzasz - powiedział, co było niemal ironią, bo cała rozmowa była poprowadzona bez najmniejszego uniesienia głosu lub marszczenia czoła. - Ludzie wciąż mogą mnie widzieć. Nikt nie pomyśli, że to ty.

Bro przemyślał to.

- Więc kto?

Oczy Dave'a padły na pogniecione koce na łóżku. Zagryzł dolną wargę w zamyśleniu.

- Rose - powiedział.

- Lalonde?

Dave przytaknął jeszcze raz, tym razem z pewnością.

- Ta, zrobi do. Powie, że to ona.

Bro złączył palce i oparł na nich czubek brody.

- Czemu miałaby to zrobić? - spytał. Jego głos nie był taki pewny, jaki powinien być, ale Bro poczuł nowy rodzaj mdlącego uczucia, ponieważ Dave widocznie lepiej znosił ich sytuację niż on sam. Dzieciak zachowywał się, jakby był ledwo zaniepokojony, kiedy Bro ledwo powstrzymywał się przed atakiem złości. To Dave myślał nad możliwymi rozwiązaniami, kiedy Bro siedział bezsilnie bezużyteczny.

- Ponieważ - zaczął, kiedy jego policzki zaróżowiły się lekko, jakby chciał powiedzieć coś, co wolałby przemilczeć, - jest lesbijką. A nie chce, żeby wszyscy wiedzieli, a raczej żeby nikt nie wiedział, naprawdę, ta dziewczyna, z którą kręci jest tak jakby... wstydliwa czy coś. Właściwie to ona, uch, zasugerowała już wcześniej, żebyśmy udawali parę, żeby inni przestali się nami interesować.

Bro zmrużył lekko oczy, kiedy prześledził pomysł w umyśle. Było to możliwie o wiele lepsze rozwiązanie od Dave'a siedzącego w domu przez kilka tygodni. Ale...

- Na pewno spyta, kto ci to zrobił - powiedział. Dave wzruszył ramionami.

- Ufam jej.

Bro zesztywniał. Dave uniósł wzrok wprost na niego, a ich spojrzenia spotkały się na kilka stresujących sekund.

- Ufam jej, Bro. Ufam jej jak Johnowi.. A nawet bardziej, jeśli chodzi o tajemnice, bo nie wygadałaby się przypadkiem. Jest na to za mądra.

Bro dał planowi kolejne kilka sekund. Nowe uczucie zastępowało albo tylko przyćmiewało gorycz i poczucie winy, które było jego permanentnym gościem; był to strach. Jedyny, prawdziwy strach, taki jakiego nie czuł, od kiedy był w wieku Dave'a.

- Chyba nie mamy innego pieprzonego wyboru - powiedział. Spojrzał Dave'owi prosto w oczy. - Obyś miał rację. - Boję się.

 - Jasne, że mam. To w końcu ja. - Będzie dobrze.

- Okay, wydaje mi się, że możesz mieć rację raz na jakiś czas. - Ufam ci, dude.

Dave przytaknął.

- Tym razem mam.

Wtedy, kiedy już problem został rozwiązany i nie mieli nic nagłego do omówienia, rozmowa zamarła. W końcu Bro wstał i zaczął zbierać ubrania. Nie było sensu w zakładaniu ich; nie miał zamiaru się ubierać, dopóki się nie umyje; nie było do tego powodu. Kiedy sięgał do szafki nocnej Dave'a po swoje okulary, Dave obrócił głowę w jego kierunku, chociaż się na niego nie patrzył. Bro zatrzymał się i słuchał.

- Bro - powiedział, a jego głos już nie był taki pewny i zaciskał szczękę, jak zawsze zanim miał powiedzieć coś kompletnie szczerego. Bro stał w bezruchu, z nieznanego powodu niezdolny przewidzieć, co Dave miał zamiar powiedzieć.

- Bro możesz przestać czuć się jak gówno przez cały czas. Chcę tego.

Część Bro poczuła się całkiem super to słysząc, ale tylko przez kilka sekund zanim poczucie winy, a teraz nawet i strach, ją pochłonęły.

- To czego chcesz, nie ma znaczenia - odpowiedział. - Jesteś za młody, żeby wyrażać pieprzoną zgodę. To niczego nie zmienia.

Ze zdecydowaniem założył okulary i czapkę i wyszedł z pokoju, nie patrząc na Dave'a, ponieważ wiedział, że gdyby to zrobił, cała maska by pękła - ukazała wyraz kompletnego bólu zakopanego pod żalem i strachem; bólu; którego odmawiał sobie poczuć.


* sieć restauracji sprzedającej naleśniki

2 komentarze:

  1. Och nie, dawaj szybko następny rozdział bo chcę żeby się wszystko już dobrze ułożyło XD

    OdpowiedzUsuń

  2. Cudowne! Zaczyna się dziać coś interesującego! Liczę na ciekawy rozwój sytuacji. ^w^ dziękuję za ten piękny rozdzialik.

    OdpowiedzUsuń