piątek, 19 lutego 2016

Zakazane 11.

Bro obudził się nad ranem nagi w łóżku Dave'a. Nie miał zamiaru zasnąć, ale zalanie się w trupa i seks musiały go najwyraźniej zmęczyć.

Spojrzał w dół i zobaczył Dave'a wtulonego w jego ramiona z głową wciśniętą między jego bok i rękę. Pomyślał najpierw, jak bardzo słodki i seksowny był - ale wtedy poczucie winy zalało go falą, która zmiotła wszystkie pozytywne uczucia. Bro stał się tym, czego najbardziej nienawidził; zrobił Dave'owi to, przed czym miał go bronić. I nie mógł już tego cofnąć.

Kiedy Dave się poruszył, wstrzymał oddech.

Dzieciak przekręcił się i otworzył zaspane oczy.

- Cholera jasna- powiedział Dave. Bro milczał. Nie miał pojęcia, co, do cholery, powiedzieć.

Dave usiadł i spojrzał na niego. Sam już nic nie powiedział, ale nie było takiej potrzeby, obaj dobrze wiedzieli, o czym myśleli. Co, do kurwy, teraz robimy? Niewypowiedziane pytanie wisiało między nimi przez dłuższy czas. Żaden z braci nie znał odpowiedzi.

- Wszystko w porządku? - spytał w końcu Bro, a Dave przytaknął, patrząc mu prosto w oczy. Bro poczuł się przez to jeszcze bardziej nagi i niezręcznie, bardziej niż jakby był bez majtek.

- Ta - powiedział Dave. Żaden z nich nie wiedział, co innego powiedzieć.

Dave wstał. Zanim naciągnął na siebie bokserki, założył okulary. Złapał bokserki Bro i rzucił mu je. Bro złapał je z wdzięcznością i Dave założył swoje.

Teraz Bro usiadł i strzelił z karku. Przeczesał palcami włosy i założył czapkę. Wtedy wstał i wciągnął na siebie swoją parę bokserek. 

- No, teraz pozwól mi zrobić jakieś śniadanie - powiedział, rozciągając się. Starał się przywrócić jakieś poczucie normalności.

- Zalanie płatków* mlekiem zalicza się do "robienia śniadania"? - Dave snarked.

- Mądrala - powiedział Bro. - Skąd niby wiesz, że mamy mleko? What makes yiy think

Dave prychnął i ziewnął.

- Idę wziąć prysznic. Kleję się we wszystkich dziwnych miejscach - odpowiedział. Bro winced wewnętrznie, chociaż to było jasne, że jego twarz niczego nie wyraziła. Obserwował uważnie Dave'a, kiedy wychodził z pokoju. Dobrze to ukrywał, ale jego chód nie był całkiem normalny. Bro poczuł mdłości.

Usłyszał, jak drzwi od łazienki się zamknęły.

Bro schylił się i podniósł lubrykant, opakowanie i zużyty kondom z podłogi. Wrzucił je do kosza na śmierci Dave'a, nie patrząc w jego stronę i poszedł do swojej sypialni. Resztę rzeczy upchał w swoim zagraconym pokoju i opadł na krawędź swojego łóżka.

Nie chciał, ale nie było żadnej innej możliwości, żeby nie odgrywać sobie wszystkiego w głowie. Twarzy Dave'a, głosu Dave'a, "tak" Dave'a, widocznie podnieconego Dave'a. Już samo wspomnienie wystarczało, żeby Bro zaczął twardnieć. Oparł głowę na dłoniach, a ręce wsparł na kolanach. Nie miał pieprzonego pojęcia, co się działo. Nie miał pojęcia, co do diabła zrobić.

W bezruchu wpatrywał się w podłogę, starając się myśleć i ponosząc porażkę. Był w stanie myśleć tylko o Dave'ie. O tym, jaki był podniecający, o tym, jak bardzo go pragnął i jak bardzo powinien tego nienawidzić, ale nie mógł.

W końcu usłyszał, jak Dave skończył swój prysznic. Wstał i poszedł do kuchni, i dokładnie jak myślał, skończyło im się mleko. Znalazł opakowanie z miksem na naleśniki z rodzaju "dodaj wody", więc pogmerał trochę, zanim znalazł patelnię i zaczął smażyć śniadanie. Nie mieli żadnego syropu, ale mieli masło, więc je wyciągnął.

Dave wszedł do kuchni kilka minut później w samym ręczniku i okularach. Bro dalej miał na sobie tylko bokserki i dopiero zauważył, że po ostatniej nocy nie miało to już żadnego znaczenia. Dave uniósł na niego brew.

- Czy ty, do cholery, gotujesz?

Bro wzruszył ramionami. Zrzucił naleśnik z patelni na papierowy talerzyk i rzucił nim na stół.

- Czy to znaczy, że zamierzasz naprawdę zacząć gotować? - spostrzegł Dave.

- Nie wstrzymuj oddechu.

Dave prychnął, bez problemu rozumiejąc, że wcale nie zamierzał i zabrał się za swojego naleśnika. Bro zapełnił swój talerz i usiadł obok niego. Przez chwilę jedli w ciszy.

- Masz dzisiaj występ? - spytał Dave.

- Jest sobota, Sherlocku - odpowiedział Bro. 

- Wiesz, o co mi, kurwa, chodzi.

Bro gapił się w swój talerz. Tak, wiedział. Kogo dzisiaj rżniesz? Mnie? Czy jakąś inną przypadkowa dupę?

Bro czuł się potwornie osaczony. Prawdopodobnie nie mógł już przelecieć kogoś innego Juz wiedział, że sumienie mu na to nie pozwoli. Ale też nie chciał obiecywać Dave'owi, że wróci specjalnie dla niego do domu; bo gdyby tak powiedział, w jakiś sposób przyznałby się do bycia z nim w jakimś porąbanym związku, byłoby to już czymś. A tak nie mogło być. Tak nie mogło się stać.

Absolutnie nie chciał, żeby Dave się do niego przywiązał. Chciał, żeby Dave miał szansę na normalne życie z normalną relacją, którego nie miał szansy pursue, gdyby był z Bro.

Nie, nie, nie. Gdyby Bro nawiązał jakiegoś rodzaju relację z Dave'em, byłaby to ostatecznie najbardziej samolubna rzecz na świecie. Zatrzymanie go całego dla siebie, zatrzymanie go przed wyjściem na świat i uczeniem się prawdziwego życia, chodzenia na randki, bycia z dzieciakami w swoim wieku? Jakim człowiekiem, do cholery, by był?

Najchłodniejszym i najbardziej samolubnym.

- Zobaczę - odpowiedział.

Co dziwne, Dave nie wyglądał na zawiedzioego. Dave wyglądał na pozytywnie zadowolonego. Bro zrozumiał, że był dla Dave'a zdecydowanie bardziej czytelny niż sądził. Dave uśmiechnął się do siebie zadowolony.

- Jasne, Bro - powiedział i wstał wciąż w samym ręczniku. - Zadbam o to, żeby na ciebie nie czekać - powiedział, kiedy wyszedł powoli z kuchni, a wtedy Bro zauważył, że przez cały ten czas wstrzymywał oddech. Wypuścił ciężko powietrze i zamknął oczy. Musiał przynać, że Dave pozbawił go gruntu pod nogami.

Niezwykłą rzadkością dla Dave'a była wygrana z Bro, ale okazyjnie się to zdarzało. Był jedyną osoba, która czytała Bro wystarczająco dobrze, żeby móc zyskać nad nim przewagę. Był także jedyną osobą, przed którą Bro przyznałby się do porażki. Bo z setek ludzi, z którymi stykał się Bro, Dave był jedyną, której poświęcał cholerną uwagę. Był jedyną osobą, która się dla niego liczyła. A teraz to spierdalał.

Dave wiedział, że Bro go chciał i już niemożliwe było ukrywanie tego.

Bro pochylał się do przodu, aż jego czoło oparło się o blat stołu.

- Kurwa. - Tylko tyle powiedział.



*dokładnie Lucky Charms

5 komentarzy:

  1. Rozdział choć wyjątkowo krótki naprawdę mnie rozweselił. ^^ Cały mój dzisiejszy dzień był dosłownie drogą (taką usypaną gwoździami, potłuczonym szkłem i ostrymi trojkącikami ::::( ) przez mękę, a tu bam! Nowy rozdział mojego ulubionego opowiadania. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie uszczęśliwiłaś. Thanks a million!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najmilsza rzecz, jaką mogłaś powiedzieć o mojej pracy <3 Mam nadzieję, że od teraz będzie już tylko lepiej i lepiej i to był ostatni taki chamski dzień w tym roku, a nawet stuleciu.
      Thanks a billion ;>

      Usuń
  2. Czy seria będzie kontunuowana? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie :D ostatnio nie mam pojęcia, co w ręce włożyć, dlatego tak wolno mi to idzie :c ale dokończę tłumaczenie

      Usuń
  3. Jak milo wrocic do ciebie po aż dwoch latach. C:

    OdpowiedzUsuń