niedziela, 17 stycznia 2016

Zakazane 10.

Klub był taki jak zawsze. Od razu po wejściu do środka, Bro poczuł się odmłodzony i żywy. Zawsze dopadała go ekscytacja, nieważne, ile razy już zagrał. Nawet zanim jeszcze zaczynał grać, mógł poczuć to coś w powietrzu - młodą noc, gotowość do akcji, gotowość do imprezowania.

Zawsze doprowadzał ludzi do tańca. Nikt nigdy nie siedział przy stolikach, kiedy Bro był na scenie i właściciele klubów dobrze o tym wiedzieli. Dorobił się całkiem przyzwoitej opinii i często był rezerwowany od razu na kilka występów. Pieniądze z rozwożenia pizzy stanowiły nędzne grosze w porównaniu z tym, co zarabiał weekendami w klubach, ale wciąż potrzebował dwóch prac, żeby wiązać koniec z końcem. Mimo to on i Dave żyli na dobrym poziomie, szczególnie, że nigdy nie ukończył liceum.

Jednak Bro był tej nocy poza grą. Wydawało się, że nikt tego naprawdę nie zauważył, ale Bro owszem. Jego myśli wciąż krążyły tam, gdzie nie chciał, ale muzyka wciąż go tam wiodła. Do pierwszego występu, do pierwszego klubu, do pierwszej nocy w klubie, do pierwszego zgonu, do pierwszego piwa, do liceum. Do pierwszego pocałunku z dziewczyną. Do pierwszego pocałunku z chłopakiem. Do pierwszego razu, kiedy ktoś go dotknął, do pierwszego razu. Nie martw się dzieciaku, będzie świetnie, jeśli nie będziesz się za bardzo wiercił, kurwa, bolało piekielnie.

Bro przerwał w połowie pieprzonej piosenki, włączył nagraną wcześniej ścieżkę i zszedł na piwo. Wtedy dwa piwa, cztery. Wtedy na shot wódki. Dwa shoty. Ale wciąż nie mógł przestać myśleć. Kurwa, nagle nie mógł przerwać rozpamiętywać gównianej przeszłości.

Z powrotem do jego pierwszego domu zastępczego, a może pierwszego, który pamiętał. Przez chwilę myślał, że ci ludzie byli jego prawdziwymi rodzicami. Kiedy dowiedział się, że nie byli i ich opuszczał, płakał jak pieprzony sześciolatek, którym był. Wtedy przyszedł kolejny dom zastępczy. Nowy zastępczy ojciec. Błaganie, żeby przestał, nigdy do niczego nie doprowadziło. Płacz nic nie znaczył. Nauczył się, że innych gówno to obchodziło.

Do czasu kiedy stanął w kolejnym domu zastępczym, wiedział wszystko, czego gimnazjalista wiedzieć nie powinien. Był przez to fajny. Inne dzieciaki go podziwiały. Nauczył się używać tej wiedzy. Nauczył się robić z tego dobry użytek. Nauczył się, że uczucia prowadziły donikąd, a bycie fajnym dawało wszystko.

Wtedy znalazł pieprzone dziecko w pieprzonym leju w ziemi. Jeszcze zanim zobaczył jego oczy, wiedział, jakoś wiedział, że było jego. Oczy to potwierdziły i stał tam, pieprzony siedemnastolatek bez złamanego grosza przy duszy i własnego łóżka; ale obiecał dzieciakowi, że się nim zajmie. Obiecał dzieciakowi, że nie będzie sierotą. Będzie miał pieprzoną rodzinę. Będzie miał brata. Jakoś to wykombinuje.

I wykombinował.

Kurwa.

Bro był spity, kiedy wracał na scenę, ale w końcu był w stanie zagubić się w beatach. Wspomnienia w końcu przestały napływać, on mógł grać, a jego umysł był zupełnie pusty, pozwalał muzyce się porwać. Podchodziło do niego wielu potencjalnych kochanków, ale nie był nimi w ogóle zainteresowany. Do czasu gdy impreza zaczęła dobiegać końca lekko wytrzeźwiał, chociaż wciąż był podchmielony, kiedy dotarł do domu około 3:30.

Usłyszał łomot i walenie, kiedy wszedł do środka. Położył sprzęt w salonie i podszedł zmartwiony do drzwi Dave'a. Słyszał sfrustrowane, wściekłe burknięcia i nagły, głośny trzask. Otworzył drzwi, żeby zobaczyć, jak Dave rzucał książkami w pieprzoną ścianę.

- Co do cholery? - powiedział.

- Przeklęty, głupi imbecyl! - krzyknął. - Traktuje go jak pieprzony kawałek gówna, bawi się jego sercem jak pieprzoną zabawką, a ja siedzę tutaj całą noc, słuchając jak płacze! Kurwa. Jeśli usłyszę jeszcze jeden pieprzony raz o Vrisce Serket, pójdę do niej i ją własnoręcznie zabiję. Cholera, ten głupi Egbert powinien się pieprzyć ze mną!

Dave rzucił ostatnią książką o ścianę zmęczonym ruchem i opadł na krzesło z czerwonymi od łez oczyma niezasłoniętymi okularami, które, Bóg wie gdzie, leżały.

Nie było nic, co Bro mógłby powiedzieć, chociaż gdyby był trzeźwy, mógłby coś wymyślić. Zamiast tego podszedł do swojego małego bro i położył dłonie na jego ramionach. Dave podskoczył w jego rękach i przytulił się do niego mocno, płacząc w jego ramię, kiedy Bro trzymał go równie mocno. Podniósł dłoń i zaczął palcami głaskać jego włosy i nie było w tym nic platonicznego. Nie tulił tak Dave'a od lat; ostatni raz kiedy ten był niższy o 15 centymetrów i tym razem nie był to niewinny gest - oboje o tym wiedzieli.

Dave uniósł głowę, a Bro schylił się, żeby go mocno pocałować. Dave łkał w jego usta, a Bro dalej sunął swoimi palcami przez jego włosy. Był zbyt podchmielony, żeby o czymkolwiek myśleć, więc sunął palcami niżej aż na tyłek Dave'a. Przyciskał go do siebie bliżej, obaj czuli swoje erekcje i byli zdesperowani, żeby być razem.

Bro przerwał pocałunek i starł łzy z twarzy Dave'a kciukiem. Jego czerwone, odkryte oczy patrzyły na niego z bólem i żalem.

- Nie zostałeś dłużej - powiedział drżącym głosem. Bro usłyszał niewypowiedziane pytanie, wiedział, o co pytał Dave. Czy jesteśmy razem?

Zamiast odpowiedzieć, Bro pocałował Dave'a znowu, wsuwając język głęboko w jego usta, kiedy owinął sobie włosy Dave'a wokół palców. Dave jęknął, a Bro był przytłoczony pożądaniem. Zaczął pchać Dave'a w stronę łóżka, a on nie walczył. Opadł na nie plecami, a Bro przycisnął się go do niego, przesuwając usta w dół na jego gardło.

Tym razem Dave nie tylko leżał. Jego ręce owinęły się ciasno wokół pleców Bro, jego mniejsze dłonie ściskały go, zdesperowane, żeby nie pozwolić mu się odsunąć. Bro zsunął dłonie na boki Dave'a i pod jego koszulkę. Dave uniósł ramiona, żeby pomóc mu ją zdjąć. A wtedy zrobił coś nowego.

Dave sięgnął do dolnej krawędzi koszulki Bro i zaczął ją ściągać. Trzęsąc się z niecierpliwości, Bro pozwolił mu i podniósł się, żeby Dave mógł się jej pozbyć. Teraz, bez okularów Dave'a, Bro mógł zobaczyć, jak wzrok jego młodszego brata badał jego klatkę piersiową, a jego uszy czerwieniły się z gorąca. Przycisnął Dave'a do materaca kolejnym głębokim i długim pocałunkiem, kiedy jego palce zawędrowały do spodni Dave'a i zaczęły rozpinać pasek.

Bro stanął, żeby tym razem ściągnąć Dave'owi spodnie do końca, a nie ściągnąć je tylko do kolan. Kiedy stał, sam zrzucił z siebie spodnie i wtedy obaj bracia gapili się na siebie kompletnie nadzy.

Z Davem obserwującym każdy jego ruch, Bro rozpiął swoje rękawiczki i ściągnął je, pozwalając im upaść na podłogę. Wtedy ściągnął czapkę i na sam koniec, własne okulary, które odłożył delikatnie na biurko. Odwrócił się z powrotem do Dave'a, ich oczy się spotkały i to przez dosłownie sekundę, bo żaden z nich nie mógł tego znieść. Wtedy usta Bro znalazły się na gardle Dave'a, później jego ramionach i klatce piersiowej.

Bro polizał jego sutek, a Dave płakliwie zajęczał. Wtedy go ssał, a Dave sapał jak dziewczyna. Bro drażnił drugi palcami i czuł, jak kutas Dave'a pod nim twardniał. Zsunął swoje usta niżej, sunąc językiem po skórze chłopca, powodując u niego dreszcze, wtedy Dave zaciskał palce na włosach Bro. Bro sięgnął do jego jasnych włosów łonowych i był zaskoczony, jak rzadkie i cienkie były. Przypomniało mu to, jak młody był Dave. Ale nie powstrzymało go to.

Bro polizał kutasa Dave'a po całej długości i dzieciak pisnął. Zassał go w usta, dłonie trzymając na biodrach Dave'a, żeby przytrzymywać go, kiedy chciał się ruszać. Kolana Dave'a wciąż wisiały za krawędzią łóżka, a jego stopy znalazły oparcie na podłodze. Pchnął silnie biodrami, wsuwając się głęboko do ust Bro, a ten ssał dalej, sunąc językiem w górę i w dół.

Wtedy Bro zjechał dłońmi pod uda Dave'a, wtedy pod jego kolana. Popchnął je tak, że Dave je ugiął, unosząc stopy z podłogi na krawędź łóżka.  Kiedy językiem zajmował się jego kutasem, dłonie Bro zostały już na spodniej części jego nóg, zbliżając się do tyłka Dave'a. Za dużo o tym nie myśląc, wsunął między pośladki Dave'a kciuk i potarł jego dziurkę, a dzieciak krzyknął, zadrżał i zaczął ciężej oddychać.

- Bro jasna cholera jasna cholera, jasna cholera - powiedział, a Bro wysunął go z ust i polizał trzon, bazę i niżej jego jądra. Trzymał dłonie pod kolanami Dave'a, wiec rozszerzył je i zaczął drażnić językiem jeden z pośladków Dave'a, a wtedy wsunął go w umięśnioną dziurkę pomiędzy nimi. Dave starał się zacisnąć nogi, ale Bro go trzymał i lizał spokojnymi, delikatnymi i długimi ruchami.

Dave wydawał z siebie niepewny jęki z każdym kolejnym liźnięciem coraz dłuższe. Bro był nieugięty; wiedział, jak dawać cholerną przyjemność i parę minut później długie, lubieżne jęki uciekały z ust Dave'a, a jego nogi były kompletnie rozluźnione. Bro sunął dłońmi w górę jego ud i zaczął mu obciągać, sunąc kciukiem po szparce w główce erekcji w tym samym czasie, co wsuwał język do wnętrza Dave'a.

- Ghaa..ah..ah! - krzyczał Dave, bujając całym ciałem i zaciskając palce na kapie łóżka. Bro kręcił językiem wzdłuż ścianek Dave'a, a on oddychał ciężko, wtedy łkał i piszczał. Kiedy Bro odsunął się od niego i usiadł, Dave z trudem łapał oddech, był cały pokryty potem, a jego wzrok przez moment latał szaleńczo po pokoju, zanim skupił się na osobie siedzącej nad nim.

- To się nazywa rimming - powiedział Bro, a alkohol powoli się z niego ulatniał tylko po to, żeby być zastąpiony czymś innym. - To cholernie dobra gra wstępna.

- Gra... gra wstępna? - Głos Dave'a drżał. Przełykał ślinę pomiędzy kolejnymi sapnięciami.

- Tak, gra wstępna, nie pierdol, że nie wiesz, co to jest.

- Ta, ale... ale.. uh...

Bro wspiął się nad Dave'a tak, że mógł spojrzeć mu prosto w oczy. Nawet dla niego widok takich nagich, niezasłoniętych, czerwonych oczu był zniechęcający.

- Zamierzasz mnie przelecieć, Bro? - szepnął Dave, nie mogąc nadać swojemu głosu ikry.

- A chcesz? - odpowiedział Bro, dając mu do zrozumienia, że oferta leżała na wyciągnięcie ręki, że zrobiłby to, gdyby Dave przyznał się, że chciał. Pytanie wisiało ciężko w przestrzeni gorącej od ich oddechów, a Bro nigdy w życiu nie marzył na raz o obu "tak" i "nie" jak teraz.

Dave patrzył się na swojego brata z miną pełną niepewności i niezdecydowania. Bro wstrzymywał oddech, kiedy gorzkie poczucie winy i okropna nadzieja mieszały się w jego wnętrzu. Jedna część wrzeszczała, by przestał właśnie teraz, wstał i ubrał się. Druga czuła się cholernie dobrze.

- Będzie bolało? -  wydusił z siebie piskliwie. Poczucie winy i podniecenie wzmogły się. Oddech Bro stał się ciężki.

- To możliwe - powiedział. Zaserwował mu pieprzoną prawdę.

Patrzył, jak przez twarz Dave'a przeszła masa uczuć - niepewność, niezdecydowanie, smutek, ból, pożądanie. Ale jedyną rzeczą, której nie zobaczył, był strach. Dave się go nie bał. Ufał mu. Serce Bro biło wściekle wśród uczuć, których nawet nie umiał nazwać.

- Tylko pierwszy raz, prawda?

O Boże.

Bro zatrząsł się.

- Może nie przez cały czas. Może pierwsze kilka razy. Każdy jest inny.

Czy naprawdę to powiedział?

Prawdopodobnie powinien był się spytać Dave'a, co myślał; czemu nawet, do cholery, to rozważał, ale Bro nie chciał brać udziału w takiej rozmowie. Nie wiedziałby, co, do kurwy, powiedzieć.

Dave przytaknął. Bro był całkiem pewny, że jego serce przestało bić.

- Zrób to. Pieprz mnie - powiedział. Jego głos był silniejszy i pewniejszy niż Bro się tego spodziewał.

Cholera jasna.

Bro próbował myśleć, ale zalało go pożądanie i jego usta odnalazły te Dave'a. Pocałunek był silny i zdesperowany z obu stron. Bro chciał przeczesać włosy Dave'a, ale zamiast tego brutalnie złapał za ich garść. Dave jęknął i wygiął plecy w łuk, a Bro był skończony.

Usiadł, oddychając z trudem.

- Zaraz wrócę - powiedział i ledwo ufał swoim nogom, kiedy wyszedł na korytarz i ruszył do swojego pokoju. Śpiesząc się w obawie przez powrotem zdrowego rozsądku, złapał za lubrykant i w połowie wykończone opakowanie kondomów. Kiedy wrócił do pokoju Dave'a, zobaczył go leżącego zupełnie nagiego na łóżku z uszami, policzkami i kutasem całkowicie zaczerwienionymi i Bro go chciał. Nie miało to żadnego pieprzonego sensu, ale chciał się tym nie martwić. Uklęknął na łóżku i położył palce po wewnętrznej stronie ud Dave'a. Dave wciągnął nagle powietrze, tylko od tego. Puls Bro bębnił mu w uszach.

Powoli rozsunął nogi Dave'a, a ten pozwolił mu na to, chociaż wszystkie jego mięśnie były spięte, a palce zaciskały się na kapie łóżka. Bro wycisnął na palce lubrykant i rozprowadził go po nich dokładnie. Zamierzał zrobić, co tylko mógł, żeby go nie skrzywdzić - tak się usprawiedliwiał.

Najpierw pogłaskał pośladki Dave'a, robiąc między nimi świetny, śliski bałagan. Oddech Dave'a był ciężki i przerywany, jego nozdrza pracowały szybko, kiedy gapił się w sufit. Bro dotknął palcami jego wejście i Dave zajęczał. Potarł je kciukiem i Dave sapnął. Wtedy zaczął pojękiwać, jęczeć i wtedy jęczeć jeszcze bardziej.

- Ta - powiedział Bro, - pozwól sobie poczuć, jakie to dobre.
Wciąż pracował; nie miał powodu, żeby się spieszyć. Mieli dla siebie całą pieprzoną noc i oboje byli w swoim domu. Drażnił Dave'a kciukiem i innymi palcami, póki ten nie zaczął się relaksować. Bro widział, jak opuszcza go napięcie i zaczyna czuć przyjemność. Bro zatrzymał na moment swój palec na wyjściu odbytu Dave'a, zanim wsunął go do środka, a później wepchnął głębiej.

Pisnął, spiął się i zaczął wiercić. Bro wsunął palec dopiero po pierwszy knykieć, wtedy wysunął go i ponownie wsunął. Drugą dłonią wycisnął na palec jeszcze więcej lubrykantu i rozprowadził go po wnętrzu Dave'a, wpychając palec za każdym razem coraz głębiej. Zataczał palcem małe kółeczka, pokrywając jego ścianki śliskim lubrykantem, jak najbardziej mógł.

Bro zaczął wsuwać i wysuwać się w rytmie; poruszał się jak najbardziej przewidywalnie, żeby Dave mógł dowiedzieć się, jakie to było uczucie i żeby zrozumiał, co nadchodziło. Cierpliwie czekał, kiedy Dave zaczął ufać uczuciu. Ponownie zaczął się relaksować, a Bro powoli wsuwał się głębiej.

Poczuł prostatę Dave'a i nie mógł odmówić sobie zgięcia palców, żeby ją dotknąć. Z ust Dave'a uciekł stłumiony pisk. Dźwięki, które z siebie wydawał, niemożliwie pobudzały Bro. Nie było niczego, co chciałby bardziej niż wywołać u Dave'a więcej takich pisków. Wysunął palca prawie całkowicie, tym razem dołączając do niego drugiego palca, bez pośpiechu go rozciągając. Dave zacisnął mocno powieki i przygryzł dolną wargę, kiedy Bro naparł palcami, powoli je rozszerzając w środku. Dave syknął, jęknął i zaskomlał.

O Boże, podobało mu się. Bro usłyszał, jak sam wydaje z siebie cichy jęk.

- Kurwa... - powiedział delikatnie, kiedy rozszerzył palce jeszcze szerzej, a Dave z trudem łapał oddech. Po zdecydowanie krótszym czasie niż dodał drugi palec, dodał trzeci.

- Ahh... taaa... ahhh... - Dave mówił łagodnie, a krew Bro pulsowała niemożliwym gorącem. Dave syknął i zaczął się wiercić, na przemian napinając się i rozluźniając, kiedy Bro rozciągał go najdelikatniej, jak umiał, rozprowadzając tak dużo lubrykantu, jak tylko mógł. Teraz sięgnął drugą dłonią do erekcji Dave'a i po chwili już był w pełni twardy. Jemu się to cholernie podobało; myśl napełniła Bro chorą przyjemnością i gorzkim poczuciem winy, bo skoro Dave był taki pojebany, wina leżała po jego pieprzonej stronie. A to dalej go nie powstrzymywało.

Bro patrzył na Dave'a, kiedy nad nim pracował, śledząc wzrokiem jego dyszące, chude ciało. Kiedy oddychał, pod skórą widać było zarys jego żeber, jego obojczyki były perfekcyjnie wyeksponowane, a na jego ramionach zaczęły pojawiać się mięśnie. To wszystko było znajome, ale w jakiś sposób nie - był tym samym dzieciakiem, które Bro znał od zawsze, ale była w tym jakaś różnica. Był inny w sposobie, w jakim gwałtownie nabierał powietrza, kiedy Bro wsuwał w niego palce; w sposobie, w jakim jęczał, kiedy te palce rozszerzał. Nie był już małym dzieckiem. Seks już był dla niego. I cokolwiek złego siedziało w Bro, siedziało także w Dave'ie; bo kiedy Bro usłyszał kolejne podniecone piski uciekające z jego młodszych warg, Bro nie mógł dłużej ignorować faktu, że Dave także go cholernie pożądał.

Bro przeniósł dłoń z kutasa Dave'a na swoją erekcję. Wystarczyły trzy pociągnięcia, żeby był twardy jak nigdy i zalało go nieznośne pożądanie. Przestał myśleć.

Powoli wyciągnął z niego palce. Dave jęczał cicho, kiedy był pozostawiony pusty. Bro wyciągnął prezerwatywę czystą dłonią i z doświadczeniem rozerwał opakowanie zębami. Mógł poczuć gorąc na uszach i policzkach, gorąc bijący z jego całego ciała, kiedy zakładał gumkę. Rozsmarował na niej jeszcze więcej lubrykantu, najwięcej jak mógł, zanim wytarł dłoń o koszulkę.

Nigdy w życiu nie zajął się kimś tak bardzo. Właściwie to nigdy, zauważył, nie obchodziła go osoba, z którą miał zamiar się pieprzyć. A teraz tak. Było to dziwne i surrealistyczne uczucie. Nie był sobą, kiedy pochylił się nad Dave'em i spojrzał w jego w pół przymknięte oczy. Policzki Dave'a były zaróżowione, a uszy czerwone. Oddychał z trudem. Bro pocałował go. Było niesamowicie. Pozwolił sobie na to.

Przerwał pocałunek i poruszył biodrami, aż koniuszek jego chuja dotykał Dave'a. Oddech Dave'a przyspieszył, jakby to było możliwe i jakby wiedząc, że Bro potrzebuje ponownego potwierdzenia, przytaknął.

Bro sięgnął dłonią w dół i powoli pchnął w Dave'a. Kiedy przełamał barierę, Dave wciągnął powietrze przez zęby, zagryzając dolną wargę. To, połączone z gorącem Dave'a otaczającym go, pozbawiło Bro rozumu. Wsunął się dalej, próbując robić to powoli, starając się powstrzymać swoją niecierpliwość i pożądanie.

Dave zajęczał cicho i zacisnął oczy. Bro położył dłonie pod jego mizernymi ramionami i przycisnął go do siebie.

- Hej, spokojnie - powiedział delikatnie. - Po prostu się rozluźnij, zaufaj mi.

Przyjemnie było to powiedzieć. Już dawno nie czuł winy; była zakopana pod przemożnym pożądaniem. Wiedział, że nadejdzie później, ale teraz go to nie obchodziło.

Pocałował Dave'a w ucho i objął go, trzymając blisko, kiedy wsunął się w niego do końca, a wtedy kompletnie się zatrzymał. Uczucie gorąca Dave'a wokół niego było niemalże nie do zniesienia. To było zbyt dobre. To nie powinno być takie dobre.

Bro czekał, kiedy Dave oddychał szybko w jego ramionach. Dłonią pogłaskał go po jego prostych, blond włosach, całując go delikatnie po szyi.

- Rozluźnij się, braciszku - powiedział łagodnie. - Dopiero wtedy będzie dobrze. Tylko się rozluźnij.

Dłońmi i palcami głaskał klatkę piersiową Dave'a, jego brzuch i boki. Pocierał jego brzuszek tak jak zawsze i wtedy Dave zaczął się rozluźniać. Kącik ust Bro uniósł się do góry w uśmiech. Właśnie dlatego to było takie świetne. Dlatego, że go znał. Znał Dave'a jak nikogo innego; a Dave znał Bro.

Kiedy Bro poczuł, że Dave był gotowy albo najbardziej gotowy, jaki mógł być; oparł się dłońmi o łóżko i powoli wysunął się do połowy, zanim ponownie się wsunął.

- Ahh... ahhh! - krzyczał Dave, a to w połączeniu z uczuciem dającym wsuwanie się w niego, wysłało przez ciało Bro fale gorąca. Wycofał się i pchnął ponownie, próbując robić powolne ruchy. Przyjemność była oszałamiająca. Bro jęknął.

Zaczął przyspieszać. Zmienił kąt, żeby otrzeć się kutasem o prostatę Dave'a, a wtedy jego głowa opadła do tyłu, a jego oczy rozwarły się szeroko.

- O Boże! - powiedział. Zachęcony Bro zrobił tak jeszcze raz. Dave krzyknął przez zaciśnięte zęby.

- Ffffuck! - krzyczał, a Bro uśmiechnął się do siebie, kiedy zaczął wbijać się w niego porządnie.

- Cholera, Dave - powiedział.

- Zamknij się! - wykrzyczał w odpowiedzi. - Też jęczysz.

Coś w jego sprzeczce z Dave'em sprawiło, że Bro poczuł się bardzo dobrze. To było takie normalne. Takie... właściwe.

- Ta, ale nie ogłuszam sąsiadów - odparł. Dave przekręcił oczami i zaśmiał się.

- Po twojej minie widzę, jak ci się to podoba - powiedział.

Zamiast odpowiadać, Bro wbij się mocno w Dave'a pod idealnym kątem, wywołując u niego płakliwy krzyk. Uśmiechnął się i zrobił to jeszcze raz, i jeszcze raz, a jego serce biło wściekle, kiedy to, co robili, rzuciło go mentalnie na kolana.

Sięgnął dłonią w dół i złapał za trzon Dave'a. Dave jęczał i łkał, kiedy Bro zaczął mu obciągać. Jego oddech stał się cięższy i szybszy. Zaczął bujać biodrami, chociaż zupełnie bez rytmu i wzoru. Było to bardzo niezgrabne i trochę nędzne, ale Bro naprawdę to nie obchodziło. Przyjdzie czas na nauczenie Dave'a dobrego seksu. W tym momencie był po prostu rozpalony.

Dave zatrząsł się, zakwilił i doszedł. Widok i uczucie, jakie to przyniosło, doprowadziły Bro prawie do szczytu. Zacisnął palce na biodrach Dave'a i zaczął się wsuwać cholernie mocno, a Dave łapał pod nim z trudem powietrze, różne dźwięki uciekały z jego ust przy każdym oddechu. Wszystko stało się w pośpiechu, przyjemność go przymiażdżyła, kiedy doszedł wbijając palce w skórę Dave'a, kiedy świat wokół wirował.

Wtedy świat zwalił się na ziemię. Zmysły Bro powróciły od razu, ale już było za późno. W przerażeniu chciał wysunąć się z Dave'a jak najszybciej, ale skrzywdziłby go. Zmusił się więc do powolnych ruchów. A wtedy spojrzał mu w twarz.

Dave był oszołomiony. Bro ściągnął z siebie gumkę i rzucił ją na podłogę. Złapał też koszulkę, żeby zetrzeć spermę z brzucha Dave'a. Czuł się, jakby ścierał czekoladowe lody z jego policzka, ale nie do końca. Bro wyciągnął się obok niego na łóżku i leżał.

- Cholera - powiedział Dave. Jego całą twarz pokrywał rumieniec, a włosy były w tragicznym nieładzie.

Poczucie winy. Poczucie winy sięgało go z każdej strony. Zamknął oczy. To się nie stało. To nie mogło się stać... nie było tak przyjemnie jak było.

- Jestem dupkiem - powiedział. Dave usłyszał, jak jego głos się zatrząsł. Głos Bro się do cholery zatrząsł. Myślał, że się tego wyzbył.

- Bro, serio, nie jest tak źle.

Właśnie zabrał dziewictwo Dave'a. Tak, było tak źle.

Dave podgramolił się do niego i oparł głowę na jego klatce piersiowej. Bro nie był fanem przytulania się po seksie; zazwyczaj tego nienawidził. Ale teraz było inaczej. Trzymał już Dave'a w ramionach, nawet milion razy, a teraz mógłby być już i milion pierwszy raz. Co z tego, że nie był.

Objął ramionami swojego małego brata i przycisnął go do siebie. Miał do powiedzenia milion rzeczy, rzeczy, które powinien był powiedzieć, rzeczy, które potrzebował powiedzieć. Ale wszystkie wydawały się żałosne, kiedy formowały się na jego wargach; wszystkie wydawały się być takie puste, bezcelowe. Nie ważne, co by teraz powiedział, nie mógł cofnąć czasu. A wszystko, co chciał powiedzieć najbardziej, było najbardziej jałowym stwierdzeniem ze wszystkich:

Przepraszam.

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, jeżeli ten komentarz będzie według ciebie niestosowny, ale czy jest jakaś możliwość, żeby na twoim blogu pojawiło się coś z Destiela? (Jakieś tłumaczenia lub cuś?) Bardzo przypadły mi do gustu poprzednie i mnie to dręczy :)
    Dziękuję, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu :D Uwielbiam Destiel i z chęcią coś przetłumaczę. Już przyszedł mi do głowy jeden z moich ulubionych fic'ów <3 Teraz i mnie to dręczy :'c
      Do usług, pozdrawiam ;>

      Usuń
    2. O jezu *-*, ale się cieszę! :3 czekam z niecierpliwością <3 Teraz pewnie będę tutaj wchodzić kilka razy dziennie żeby sprawdzić czy nie ma nowej notki xD
      Dziękuję, pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Dirk: "Rozluźnij się, braciszku."
    Ja: "Beautiful..." To było urocze i porąbane, ale głównie urocze.Jakby nie było to blog o yaoi i ludzie są tutaj by czytać tego typu piękne dewiacje, a ta powyższa była wprost cudowna. Nie, nie jestem nienormalna. Ja po prostu uzewnętrzniam fascynację tym opkiem i twoją pracą jako tłumaczki, bo internet to jedyne miejsce w którym mogę spokojnie dzielić z innymi moją zakazaną (co by wbić się w zakresy tytułu...) lubość do yaoi. Czekam na następne rozdziały i dziękuję Ci z całego serduszka. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę rozwlekać się tu nad moralności; cieszę się, że Ci się podoba :> Dziękuję za Twoje komentarze <33

      Usuń