Bro próbował wszystkiego, by załagodzić Problem. Musiał znaleźć jedynie jego powód. A pierwszym, jaki przyszedł mu do głowy, było to, że po prostu niewystarczająco dużo się pieprzył. Dopiero teraz zauważył, jak całkiem dużo czasu minęło, od kiedy ostatnio uprawiał seks. To musiało być powodem tego, co się z nim działo. Był tylko zbyt napalony.
Więc wyszedł i całą noc flirtował bezwstydnie, czerpiąc przyjemność z bycia otoczonym przez osoby, które wierzyły, że zabierze ich do siebie. Wybrał jedną seksowną blondynkę z podskakującymi cyckami i lekko denerwującym śmiechem i zabrał ją do hotelu. Zadzwonił do Dave'a i polecił mu, żeby zamówił sobie pizzę, bo wróci bardzo późno. Bawił się z nią dobrze, głównie dlatego, że był pijany. Rano, gdy opuszczał hotel i płacił za pokój, czuł satysfakcję i szczęście, bo miał to już za sobą. Po prostu musiał to zrobić.
Liczba dziewczyn rosła, a czas spędzany przez niego w domu spadał. Niewidywanie Dave'a i uprawianie seksu, co noc z inną osobą stanowiło niesamowitą odmianę. Bro przekonywał się wewnętrznie, że właśnie doświadcza najlepsze chwile w całym swoim życiu.
Oczywiście, było to puste i pozbawione głębszego sensu; cholera, rano nie mógł sobie przypomnieć większości imion tych dziewczyn. Jednak po jakimś czasie kobiety przestały go zaspokajać. Stracił nimi zainteresowanie. I tak zaczął sypiać z większą liczbą mężczyzn - była to zmiana następująca stopniowo i nie był jej zupełnie świadomy. Ale nadal wszystko było w porządku, wszystko...
Zawsze zrzucał to na swoją nietrzeźwość, przemęczenie, brak snu, czy jeszcze na coś innego, bo kiedy Bro uprawiał seks z jakimś kolesiem, w myślach widział Dave'a. Nie mógł tego powstrzymać, nie mógł też przestać czerpać z tego przyjemności; wyczerpany i zniecierpliwiony przestał już nawet próbować.
Dużo nad tym myślał, ostatecznie nie ranił osoby, którą kochał najbardziej na świecie (chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, szczególnie nie teraz). Tak naprawdę w tym hotelowym pokoju Dave'a nie było, był bezpieczny w domu z pizzą i internetowymi przyjaciółmi. I tak Bro zezwolił swoim myślom płynąć swobodnie, wyobrażał sobie, że pieprzy swojego małego braciszka, jak on to lubi. Nawet, gdy czuł żółć napływającą mu z obrzydzenia do gardła, nie potrafił przestać.
- Znowu wychodzisz? - głos Dave'a był tak perfekcyjnie bezpłciowy. Zupełnie jak nauczył go Bro, który i tak zdołał usłyszeć w nim ból. Zerknął przez ramię, by zobaczyć, jak Dave bezmyślnie przeskakuje po kanałach. Siedział zgarbiony z podbródkiem przyciśniętym do klatki piersiowej, w dokładnie ten sam sposób, co Bro. Bro zauważył, że nawet w tym samym miejscu, a jego serce pękło na maleńkie kawałki. Poczucie winy zaczęło zżerać go od środka.
- Taaa, będę... - zaczął.
- Spoko, wiem. Wrócisz rano, po tym jak już zaliczysz kilka pustaków.
Słowa Dave'a spowodowały ostry ból, jego gardło zacisnęło się.
- Wiesz co? Chyba jednak nie wyjdę - powiedział. - W klubie jest noc lat '80 i puszczają najgorsze gówno.
Jedyną reakcją ze strony Dave'a było wzruszenie ramionami, dzieciak dalej wpatrywał się w telewizor, ale Bro wiedział, jakie to miało dla niego znaczenie. Jak długo jeszcze będzie miało? Ile jeszcze Dave'owi będzie zależało na jego obecności, zanim sam zacznie chodzić do klubów i barów, zanim zagubi się w nocnym życiu, by odnaleźć prywatną, jednorazową przygodę?
- Przełącz na Netflix, wykupimy film - powiedział, przeskakując przez kanapę, by plasnąć obok Dave'a.
- Nie ma nic dobrego - powiedział, ale w jego głosie było mniej nadąsania. Serce Bro uderzyło po raz pierwszy chyba w całym życiu. Nie był pewny, czy zdoła to przetrzymać, jego serce znowu ożywało. Ale zobowiązał się przynajmniej do obejrzenia filmu, teraz, tak.
- Nie ma dobra - zaczął. - Jest tylko poziom ironicznego dobra. Wybierz, jaki poziom chcesz. Jestem gotowy.
Dave wybrał i spędzili kolejne 2 godziny na dubbingowaniu filmu, śmiejąc się z przewidywalnego zwrotu akcji i okropnego blue boxa. Tak dobrze było usłyszeć jego głos, jego śmiech. Mieli to samo ekstremalnie suche poczucie humoru i tak dobrze było mieć kogoś, kto rozumie żart bez tłumaczenia. Do tej chwili Bro nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się za nim stęsknił.
Kiedy film się skończył, Dave przyłączył na jakąś przypadkową stację. Leciała właśnie reklama maszyny do ćwiczeń, na którą patrzył pochłonięty.
- Wyduś to z siebie - Bro rzucił. Wciąż mógł czytać z Dave'a jak z książki, nawet jeśli nikt inny już nie.
Dave odetchnął ciężko.
- Po prostu nudno tu bez ciebie, to wszystko. - "Tęskniłem" to miał na myśli Dave i właśnie to usłyszał Bro w języku nie-mów-nigdy-o-co-ci-chodzi, którym się posługiwali.
- No, zdarza się, że jesteś nieznaczenie mniej frajerski od reszty świata i potrzebuję oddechu od nieskończenie głębokiego lamerstwa - Świetnie spędziłem dziś z tobą czas.
Przez moment Bro poczuł, że naprawdę odetchnął z ulgą. Wszystko było w porządku. Wszystko było normalne.
- Czy seks naprawdę jest taki fajny?
Lodowe ściany zaczęły zaciskać się na nim z każdej strony. Nie zmienił swojej całkowicie wygodnej pozycji na swoim końcu kanapy, nie spiął się, nie odetchnął, nie dał żadnego dowodu na przerażające emocje, które uderzyły go na to pytanie.
Jego oczy przesunęły się na prawo i teraz myślał o tym, o fakcie, że tak, chciał Dave'a. Tak nagle poczuł to uczucie, pojawiło się znikąd i rosło w siłę niemożliwie szybko. Sposób, w który jego włosy się układały, blond i perfekcyjnie proste; sposób, w który jego ręce leżały luźno po jego bokach; żyły widoczne pod powierzchnią skóry; sposób, w który jego kolana były zgięte, kiedy trzymał stopy na krawędzi stolika do kawy. Jego rzęsy, kiedy patrzył obojętnie w stronę telewizora, rzęsy, które Bro mógł zobaczyć za jego okularami, bo Dave siedział do niego profilem. Jego usta lekko rozchylone, różowe i zapraszające. Bro wyobraził siebie całującego je. Nie mógł walczyć z tym wyobrażeniem więcej. Chciał go całować, trzymać, głaskać i wydawać z nich dźwięki, które wydają z siebie ludzie podczas seksu.
Przełknął gulę w gardle, chociaż nie mógł nic zrobić z gulą w swoich jeansach. Było mu za gorąco, by poczuć się porządnie źle. Wiedział, że nigdy by sobie tego nie wybaczył, znienawidziłby się; ale teraz po prostu siedział i wpatrywał w Dave'a. Za długo był poza domem, tak bardzo się za nim stęsknił.
Może to właśnie był prawdziwy powód Problemu. Nie spędzał wystarczająco dużo czasu z Dave'em i ten stał się zbyt rzadkim zjawiskiem w jego życiu, zbyt specjalnym, zbyt łatwym do wywołania u niego niebezpiecznych emocji. Może gdyby spędzał z nim więcej czasu, Dave stałby się nudny, głupi i wkurzający, czyli taki, jaki powinien być młodszy brat.
Czy seks naprawdę jest taki fajny?
Bro w końcu odnalazł swój głos.
- To całkowicie zależy od osoby, z którą to robisz i naprawdę mam to na myśli, dzieciaku - powiedział, bo było to absolutną prawdą. Był pewny, że taki rodzaj lekcji przeprowadzają dobrzy rodzice ze swoimi dziećmi zainteresowanymi seksem. Tak, to był odpowiedni czas na taką rozmowę.
Dave przed długi czas milczał.
- Kiedykolwiek znalazłeś tę osobę? - spytał, po tak długim czasie, że Bro miał problem z przypomnieniem sobie na czym stanęła ich rozmowa. Kiedy w końcu ogarnął, poczuł przyjemność i pewien spokój zmieszany z okropnym uczuciem przyprawiającym go o mdłości. Był pewien, że powinien to uczucie nienawidzić.
- Ta, prawdopodobnie - powiedział i nie spojrzał na Dave'a, nie pozwolił sobie na oderwanie wzroku od ekranu, nawet na mrugnięcie, jeszcze chwilę zajęło mu zrealizowanie, że chyba powinien odetchnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz