poniedziałek, 20 stycznia 2014

Zakazane 1.

Po raz pierwszy zdarzyło się to, gdy miał dziesięć lat. To był zwyczajny dzień, naprawdę nic niezwykłego. Bro, jak zawsze, pojechał odebrać dzieciaka ze szkoły. Nie zwracał na nic szczególnie uwagi, zerkał tylko przezornie na minivany przejeżdżające zbyt blisko jego wozu. Nie żeby jego auto było cokolwiek warte - Bro zawsze miał problem z utrzymaniem odpowiedniej pracy -  ale nie potrzebował na nim dodatkowych rys.

Uniósł wzrok i zobaczył jakiegoś dzieciaka wychodzącego z budynku szkoły z tak perfekcyjnym stylem chodu; nie były to jakieś ogłupiałe, nieregularne, dziecięce kroczki, ale coś rytmicznego i  pomyślał, że to gorące. Trochę odrażająca myśl, ale cóż- zdarza się. Wszystko pewnie poszłoby w niepamięć, gdyby dzieciak nie odwrócił się i okazał jego Davem. Zmroziło mu to  krew w żyłach.

Dave otworzył drzwi auta, od niechcenia rzucił plecak na tylne siedzenia, odkrzyknął coś przyjaciołom i usadził tyłek na siedzeniu obok.

Bro wiedział, że jego twarz nic nie wyraża, jest tę samą stoicką maską co zawsze. Ale nie ufał swojemu głosowi. Nie ufał.

- Co tam? -spytał Dave. Bro wrzucił bieg i skupił się na wywalczeniu drogi przez parking.

- Wpadłem w kłopoty? - Dave spytał tylko w odpowiedzi na milczenie Bro.

- Nie. Pas - zarządził, a kiedy kątem oka patrzył, jak Dave go zapina, nie poczuł nic niezwykłego. Odetchnął z ulgą, wszystko znów było w porządku.

Po raz drugi zdarzyło się to ponad rok później, kiedy dzieciak miał jedenaście lat. Bro przyjechał odebrać go z imprezy nad basenem. Poszedł po prostu na tyły domu, podążając za irytującą salwą dziecięcych krzyków i śmiechów. Zdążył zauważyć Dave'a akurat, gdy wychodził z wody, podciągając się na rękach. Podnieciło go to. Natychmiastowo poczuł mdłości.

To było tak ohydne i  rekordowo dalekie od ironii. Na szczęście uczucie zniknęło niemal od razu, gdy tylko Dave obiegł basen do trampoliny jak na zwykłego dzieciaka przystało. Ale nie mógł się otrząsnąć z obrzydzenia. To nie było normalne. Po prostu... nie. Zupełnie jak rok temu próbował się przekonać, że to już się nie powtórzy - i wtedy kompletnie przeraził się tym, jak dobrze pamięta tamto zdarzenie, tak dawno temu.

- Hej, Bro, patrz na to! - Dave krzyknął i pobiegł do trampoliny, by wykonać jakiś trik, zawalił i nawet John nazwał go głupkiem. Bro zaśmiał się i potrząsnął głową. Wszystko było normalne.

Za trzecim razem Dave miał już prawie dwanaście lat. Przez wakacje absurdalnie urósł i jego spodnie zrobiły się za krótkie, by wysłać go w nich do szkoły, a nie było żadnej, cholernej możliwości, by Bro pozwolił, by ktoś zobaczył jego dzieciaka w ubraniach bardziej popieprzonych niż Johna. Byli w przymierzalni i Dave wyszedł do niego bez koszulki, w samych jeansach ze zwisającą z nich etykietką. Powiedział coś, ale Bro patrzył się jedynie na jego klatkę piersiową, na której nagle pojawił się zarys mięśni, którego wcześniej nie było.

- Bro?

- Weź, które chcesz - powiedział, a Dave przytaknął z zadowoleniem, nagle za dorosły na głupie uśmiechy i ekscytację. Bro patrzył na jego plecy, gdy ten zniknął w przymierzalni i wtedy poczuł się, jakby przed chwilą złamano jakieś zaklęcie. Zastanawiał się, czy nie jest najokropniejszym potworem chodzącym po ziemi.

Po tym wypadku był dla Dave'a o wiele chłodniejszy, starał się utrzymać dystans.

Dave miał już dwanaście i pół roku. Minęło dużo czasu, od kiedy przestał być w jakikolwiek sposób głupkowaty, śmieszny, czy zwariowany. Całkiem dobrze kontrolował swoje emocje, nie zdradzał niczego swoją twarzą, a z każdym dniem coraz mniej głosem. Kiedy Dave zaczął ukrywać przed nim znacznie więcej rzeczy, ich rozmowy stały się o wiele krótsze, coraz bardziej zagadkowe. Tak powinno być.

Problem, jak Bro miał z zwyczaju nazywać ten kłopot w myślach, zaczynał się za każdym razem, gdy stoicka maska Dave'a pękała. Pewnego dnia dzieciak przyszedł do domu z rozczochranymi włosami, zbitymi okularami i obitą wargą.

- Biłeś się? - Bro spytał, wstając z kanapy, by porozmawiać z Davem twarzą w twarz, czyli robiąc coś, czego nigdy nie miał w zwyczaju.

- Ta - jego głos się załamał.

- Wyduś to z siebie.

- John - odpowiedział Dave. - Znowu wpadł w kłopoty i musiałem go z nich wyciągnąć.

Bro prychnął.

- To wszystko, co masz z bycia przyjacielem Króla Frajerów.

Dave wzruszył ramionami i wszystko było w porządku.

Wtedy Dave pociągnął nosem, a Bro wstrząsnęły tak złe i brudne myśli.

- Ej, nawet o tym nie myśl- powiedział, a Dave przytaknął, ale nie poruszył się, nie przestał. Znowu pociągnął nosem.

- Dorośnij - Bro spróbował znowu, bo nie mógł tego znieść. Nie obchodziło go, czy był zbyt surowy. Było to o wiele lepsze dla Dave'a od... od...

Bro naszła ochota na uderzenie głową w ścianę. Chciał uchronić Dave'a przed sobą, tym jakim był potworem.

Zamiast tego wyciągnął kciuk i starł nim łzy spływające po policzku Dave'a. Podłożył dłoń pod jego policzek i uniósł jego twarz.

- Przegrałem - Dave odpowiedział. - Johna też pobili. Beznadziejny ze mnie przyjaciel.

Bro wziął dzieciaka w swoje ramiona, a ten załkał. Dave płakał, ale jedyne, na czym mógł się skupić Bro, było to, jaki ten był teraz wysoki (jego twarz nie była wtulona w jego brzuch jak kiedyś, teraz Dave sięgał mu do ramion), to że lubił ciepło jego ciała przy swoim i jak lubił go tulić. Musiał absolutnie upewnić się co do utrzymywania odpowiedniego dystansu między ich ciałami na wysokości jego pasa, bo straciłby kontrolę.

Był najobrzydliwszą istotą, jaka kiedykolwiek żyła, bo tulenie Dave'a było kurewsko podniecające i kutas Bro nie pozwalał mu pominąć tego faktu.

Tej nocy bardzo poważnie rozmyślał nad oddaniem Dave'a. Zadzwoniłby do CPS [Child Protective Services], zgłosił im, że rezygnuje z opieki nad dzieckiem i zniknął z powierzchni ziemi, a Dave o niczym by się nawet nie dowiedział. Może by cierpiał, nawet go znienawidził, ale uchronienie go przed tę potworną stroną siebie było warte wszystkiego. Dave nigdy nie dowiedziałby się o tym, co wiedział Bro. Rósłby w nieświadomości tak, jak każde dziecko powinno.

Ale rano Bro nadal tam był, a później już nic nie było normalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz