sobota, 28 września 2013

ZUWTP: HOMAR GOTOWANY W MAŚLE

Od momentu złapania Erena przez RECON minęło dopiero kilka dni, chłopak był trzymamy w jednym z wielu wolnych pokoi, dostawał dwa posiłki dziennie i najczęściej spotykał się z miłym traktowaniem. Niektórzy z członków nie byli zachwyceni jego obecnością - w końcu to przez niego nie dostawali ostatnio premii - ale słowo ich szefa było niepodważalne.
Poza tym dzieciak nie wydawał się przejmować tym, że jest tu przetrzymywany siłą, wbrew swojej woli. Kilka osób przyłapało go na skakaniu po łóżku lub podziwianiu pięknej ceramiki i ozdób w pokoju. Wydało się im to dziwne, więc przekazali informacje szefowi.
Rivaille właśnie szedł do niego z papierosem w ustach i zapalniczką wystającą z kieszonki kamizelki.
Przed wejściem do pokoju Erena wziął głęboki wdech i przygotował na nadchodzący ból głowy.
Powoli otworzył drzwi i odważył się postawić pierwszy krok do środka. Jego oczy natychmiast spoczęły na zielonookim chłopaku ubranym w perukę, bardzo skąpe stringi i wysokie szpilki. Śpiewał coś o gotowanym w maśle homarze i Rivaille cholernie żałował, że tu przyszedł.
- Oi, dzieciaku, co ty, do kurwy, myślisz, że robisz, huh? - warknął, łapiąc najbliższą wazę i cisnął nią w głowę przebierańca. Jeszcze go złapał i powalił na ziemię. Zatrzasnął drzwi i zaciągnął się głęboko papierosem. Wiedział, że to będzie długi dzień.
Eren powoli podniósł się z podłogi, masując głowę. Kawałki pękniętej wazy były wplątane w długie kosmyki, spod których powoli zaczęła się sączyć krew. Dobrze mu tak.
- Za co to? - zaskomlał, wstając i sunąc palcami po peruce. - Ta peruka nie była tania! - marudził, zdejmując ją i wpatrując się w dobrze widoczne, krwawe plamy.
- Możesz sobie kupić nową. Masz forsę, prawda? Wykiwałeś w chuj idiotów, musisz być całkiem dziany. A może się mylę? - Rivaille odciął, łapiąc perukę i wrzucając ją do kosza.
- Nie jestem pieniężnym drzewkiem! A hotele kosztują! - Ciemne brwi uniosły się w zaciekawieniu, ale Rivaille nie zamierzał poruszać teraz tego tematu. Wolał zauważyć, że szpilki mężczyzny dramatycznie niszczyły jego drewniane panele, a stringi były...
Za dużo... nie trzymam tu tego gówniarza, by go niańczyć.
- Załóż coś na siebie, zboczeńcu - warknął, wskazując szafę ukrytą za pięknymi, lśniącymi bielą, francuskimi drzwiami. Wszystkie wiszące tam stroje były znanych marek, w stanie idealnym.
- Jezu, staruszku! Niesamowite!- Żyłka wyskoczyła na czole szefa. - Gdzie dostałeś te wszystkie fantazyjne ubrania? - Chłopak wyszedł z kilkoma strojami i koszulami w rękach, był zdziwiony ich ilością. To tylko zdenerwowało niższego mężczyznę.
Rivaille wydał z siebie warknięcie:
- Pośpiesz się i załóż coś na siebie. Jesteś kurewsko zawstydzający. Niszczysz mi podłogę i kruszysz na łóżko - z fuknięciem opuścił pokój, trzaskając drzwiami, tylko, by wrócić z mopami i środkami czystości. Rzucił to wszystko na podłogę i założył ręce na biora.
- Co to? - Eren spytał naiwnym tonem, czego skutkiem była kolejna waza rozbita na jego głowie. Tym razem uderzenie było bardziej bolesne.
- Ma tu lśnić, czaisz gówniarzu? - Eren skamieniał z poważną miną. Szef zbliżył się do niego, więc ich twarze były bardzo blisko, przy tym spojrzenie bruneta było tak przerażające. Czując strach przed utratą kolejnych zębów, a może cennego jądra, Eren przytaknął nieśmiało, sięgnął do sterty detergentów i zaczął sprzątać.
Rivaille oparł się plecami o ścianę i założył ręce na piersi. Uważnie patrzył na przebierańca, kiedy szorował podłogę na klęczkach. Trwało to parę godzin, ale szef w dalszym ciągu był niezadowolony. Taka kara za spieprzenie nieskazitelności pokoju.
W końcu Rivaille uspokoił się i wziął głęboki oddech.
- Hej, dzieciaku. - Eren spojrzał na niego, dalej szorując podłogę. Jasne, szmaragdowe oczy błyszczały w świetle księżyca wpadającym przez okno. - Czemu to robisz? - Zero reakcji. - Wiesz, masz jakiś powód, by puszczać się i sprzedawać śmierdzącym gnidom? - Po chwili ciszy, Eren wyprostował się i spojrzał na mężczyznę. Chwilkę zabrało mu sformułowanie odpowiedzi.
- Potrzebuję pieniędzy. - Rivaille patrzył na niego, dając znak, by kontynuował. - Moja siostra i ja... jesteśmy sierotami. Nie mamy niczego, no może to, co mamy na sobie, musimy mieć też na chleb. - Dobra, to jakoś tłumaczy, czemu dzieciak śpiewał wcześniej o homarze. Czy kiedykolwiek jakiegoś widział? - A prostytucja to łatwy i szybki sposób na pieniędze. Zrobię wszystko, żeby moja siostra już nigdy nie stanęła na ringu. - Jego spojrzenie było spokojne, opanowane. Eren miał cel, nie miał zamiaru przestać. Skomplikowana sytuacja, ale jak satysfakcjonująca. Rivaille mógłby wykorzystać tego chłopaka... w końcu zależało mu tylko na pieniądzach. A tak się składa, że Rivaille miał ich tony. Uśmiechnął się lekko, powoli zielonooki nastolatek stawał się coraz mniej denerwujący.
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej kilka banknotów (nie lubił portfelów, były niewygodne i denerwujące) i pochylił się blisko do chłopaka. Złapał go za koszulę, wsuwając za nią dłoń i wsadzając mu pieniądze za stanik. Uśmiechnął się, zbliżając swoje usta do jego ucha.
- To za wyczyszczenie pokoju - Rivaille uśmiechnął się znowu, ściskając jego ramię.  Oczy Erena były rozszerzone w szoku. - Jeśli chciałbyś więcej, możesz poznać mnie wieczorem z niesławną  seksbombą, która każdej nocy nęci mężczyzn w swoim łóżku... - Eren złapał z trudem powietrze. - Albo po prostu zostań mój i miej wszystko, co możesz sobie wyobrazić, a może i więcej.
Rivaille puścił dzieciaka, włożył ręce do kieszeni i wyszedł z pokoju z tę samą finezją, z którą do niego wszedł kilka godzin temu.
Eren nie zmrużył tej nocy oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz