piątek, 2 grudnia 2011

Jon x Edward

Ostrzeżenia: łagodne sceny
N/A: Moje pierwsze dzieło <3

W całej okolicy było słychać, że Jonathan urządził imprezę. Jednak, tym razem nie była to zwykła, jak dotychczas potańcówka, dzisiaj Jon miał swoją upragnioną 18tkę, więc zaprosił na nią wszystkich znajomych. Było już grubo po północy, jednak nikt z gości nie stracił chęci do zabawy. Jon lawirował między tańczącymi, aż dotarł do kuchni. Przy stole siedzieli jego najlepsi kumple i grali w karty. Gdy skończyli rozdanie, zwycięzca zaczął się głośno śmiać.
- Z czego się tak cieszysz, Ed? - spytał szatyn podchodząc do stołu.
- Znowu ich ograłem - zerknął na ponurych towarzyszy i zarechotał głośniej- 10 raz z rzędu.
Jonathan spojrzał na kolegów i oparł się rękoma o oparcie krzesła Edwarda.
- Tyle razy daliście się orżnąć? - prychnął marszcząc brwi i nachylił się nad blondynem. - Czyli masz takiego farta?- mruknął.
- Taa... mógłbym zostać zawodowym farciarzem, nie? - wyszczerzył się i chciał założyć ręce za głowę, ale głowa Jona mu przeszkodziła. Westchnął tylko i zerknął na przyjaciela. - Co się tak szczerzysz?
- Sprawdzimy, czy masz takiego farta- podszedł do jednej z kuchennych szafek, wyciągnął 3 takie same kubki i wrócił do stolika, po drodze zgarniając kamyczek z doniczki. - Zagramy? Jeśli przegrasz zrobisz coś dla mnie, oki?
 - Dobra, ale co takiego?
- Dowiesz się w swoim czasie, złotko.
Postawił kubki na stole, pod jednym chowając kamyczek. Zaczął zmieniać miejsca naczyń, dekoncentrując blondyna, który ostatecznie przegrał. Tryumfując, Jon poszedł z Edwardem do swojego pokoju zabierając ze sobą kilka browarów. Wpuścił blondyna pierwszego, po czym zamknął drzwi i usiadł przy chłopaku na łóżku, wręczając mu butelkę. Wypili wszystko i trwali w ciszy.
- Edward- mruknął Jon. - Rozbierz się dla mnie. - zerknął znacząco na siedzącego obok z lekkim uśmieszkiem.
 - Eee, aha - westchnął i stanął przed brązowookim i powoli zaczął ściągać z siebie ubrania, nie odrywając wzroku od obserwatora. Gdy został w samej bieliźnie, spojrzał na niego pytająco. 
 - Idealnie, a teraz mnie rozbierz.
Chłopak podszedł do niego i zdjął z niego koszulkę. Następnie uklęknął przed nim i zaczął rozpinać spodnie. Zsunął je i usłyszał: "Wiesz, co robić". Złapał delikatnie gumki bokserek z 2 stron i wolno pociągnął je w dół, aż do kostek chłopaka. Następnie skupił swoją uwagę na dużej męskości szatyna. Przejechał po niej palcem, powodując przyjemny dreszcz u Jona. Nachylił się nad kroczek brązowookiego i wziął główkę do ust. Badając żołądź, muskał palcami jądra. Następnie zaczął ruszać głową w górę i w dół, wywołując u jubilata kolejne jęki i westchnienia. Gdy poczuł, że niedługo przyjaciel dojdzie, zaprzestał ruchów językiem i zassał się mocno na całej długości penisa. Usłyszał głośny jęk i poczuł jak ciepła ciecz wpływa mu do gardła. Połknął i odsunął się z uśmiechem. Spojrzał w oczy brunetowi i otrzymał od niego długi pocałunek.
Jon popchnął blondyna na podłogę i usiadł na nim okrakiem, całując jego tors i brzuch. Gdy natrafił ustami na bokserki, ściągnął je szybko i zajął się podbrzuszem zarumienionego chłopaka. Następnie zajął się nabrzmiałym już penisem szarookiego. Podczas, gdy ten jęczał wijąc się, Jon delikatnie zaczął drażnić jego wejście. Wsunął jeden palec, a potem drugi. Wsadzając trzeci podrażnił prostatę, wywołując zduszony krzyk i wytrysk. Połknął i nachylił się nad twarzą zmęczonego blondyna, całując go głęboko i podnosząc delikatnie jego biodra do góry. Wszedł w niego zręcznie, dusząc słodki jęk w swoich ustach. Z początku wolno, potem coraz szybciej, poruszał się w nim płynnie. Ed jęczał pod nim głośno, wbijając paznokcie w jego plecy. Gdy doszedł, zacisnął mięśnie na członku partnera doprowadzając go do szczytu. Szatyn wysunął się z chłopaka i położył obok. Gdy ochłonął usiadł i zerknął na ich brudne ciała. 
- Idę do łazienki- stwierdził i wstał.- Chyba nie chcesz, bym umył się sam, hmm? - uśmiechnął się do niego i zniknął w prywatnej łazience. Po chwili dołączył do niego Edward. Umyli się razem, wytarli i ubrali. Podeszli do drzwi. 
- Wiesz, że z bycia zawodowym farciarzem nici, nie? - szatyn uśmiechnął się do blondyna szeroko i klepnął go w tyłek. 
- Ała, no- jęknął. - Muszę znaleźć inny zawód, a do tego tyłek mnie boli- westchnął teatralnie i oparł się o drzwi.
 - Pewnie  będą pytać, co robiliśmy – mruknął
- Nie muszą pytać... jak zobaczą jak chodzisz, to się domyślą- zachichotał i otworzył drzwi.
- Pięknie- mruknął blondyn i wyszedł z pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz