piątek, 27 listopada 2015

Zakazane 6.

Bro był w drodze powrotnej od klienta do pizzerii, kiedy zadzwonił jego telefon. Prowadził auto, więc nie kłopotał się ze sprawdzeniem, kto do niego dzwonił, zanim odebrał.

- Yo.

- Pan Strider? - w słuchawce zabrzmiał bardzo znudzony, zmęczony głos. O cholera, czy zapomniał o zapłacie za miejsce parkingowe, prąd czy coś?

- Ta - odpowiedział.

- Jest pan ojcem Davida Stridera?

Ciężkie westchnienie.

- Nie, ale jestem jego prawnym opiekunem. Co zrobił. - Był to rodzaj zrezygnowanego stwierdzenia, przemyślanego tak, żeby nauczyciel uwierzył, że Bro był zły na Dave'a, chociaż najprawdopodobniej, nieważne, co zrobił, Bro pewnie to popierał i później przybiłby mu za to piątkę.

- Witam, tu pan Strimwell, uczę Davida matmy. Konieczna wydała mi się rozmowa z panem osobiście. Czy jest Pan świadomy, że David nie zdaje z matmy?

 Ciężkie westchnienie.

- Teraz tak - powiedział, starając się zachować śmiertelnie poważny ton. Nienawidził nauczycieli. Bycie dorosłym za bardzo tego nie zmieniło. Dalej byli takimi samymi protekcjonalnymi, egoistycznymi zarozumialcami, którzy szczerze wierzyli, że wypełnianie co noc stron kserokopii ćwiczeń zapewniło komuś przyszłość.

- Wydaje mi się, że nie był z tobą szczery co do jego ocen.

Bro to gówno obchodziło. Ale cholera, dzieciak musiał kiedyś ukończyć szkołę. Bro nie wychowywał jakiegoś życiowego nieudacznika bez ukończonej szkoły. Co oznaczało, że ten musiał zdać matmę na poziomie siódmej klasy. Kurwa.

- Co zrobić - powiedział. 

- Przepraszam?

Ciężkie westchnienie.

- Po prostu powiedz mi, co mam zrobić, żeby to wyprostować.

Nastąpiła po tym pauza, która trwała dłużej niż to było potrzebne i była ekstremalnie irytująca, w tle słychać było jakiś szelest papierów. Nagle jakiś dupek w pickupie zajechał mu drogę, skręcając na jego pas, żeby przejechać na czerwonym i Bro musiał ostro nadepnąć hamulec.

- Kurwa jebana mać - powiedział.

- Cóż, widzę, skąd u David taki niewyparzony język - powiedział pan Protekcjonalny.

- Niech pan mi po prostu powie, co zrobić, żeby dzieciak zdał matmę.

- Więc dobrze - nauczyciel odchrząknął arogancko. Bro zmusił się, żeby się nie rozłączyć. - Przynajmniej wydaje się pan trochę martwić. Niektórzy rodzice, kiedy do nich dzwonisz...

- Nie jestem jego rodzicem 

- ... dobrze w takim razie. A więc dalej. David musi utrzymać przynajmniej średnią ocenę dobrą do końca roku, żeby nadrobić oceny niedostateczne, jeśli chce uniknąć letniej szkoły. Sugeruję, z uwagi na to, jak daleko z materiałem stoi, żeby zapisać go na specjalne zajęcia z matematyki* albo...

Za cholerę nie, Dave nie skończy w szkole specjalnej.

- Albo?

- Albo może Pan zatrudnić prywatnego korepetytora, który pomoże mu zdobyć potrzebne do zdania oceny.

Kurwa. Jakby go było na to stać 

- Ta, zrobimy to - powiedział.

- ... oh, w takim razie świetnie. Chciałby pan, żebym zaproponował panu kilku wykwalifikowanych korepetytorów?

- Ta, jasne.

Fakt, że Bro musiał zatrzymać auto, żeby zapisać te pierdoły, okrutnie go wkurwiło. Dave na pewno za to odpowie.

- Dziękuję, panie Strumbell - powiedział w końcu.

- Strimwell.

- Nieważne. Pokój. - Oczywiście, marzył, żeby typ miał możliwie najbardziej irytujący, ciężki i niespokojny dzień. Ironia.

Zamknął klapkę telefonu jednym ruchem dłoni.

Kiedy Bro wrócił do domu, Dave już czekał na niego na kanapie. Jego serce wykonało jakieś szalone flipy, kiedy przypomniał sobie, co zmieniło się w ciągu ostatnich dwóch dni. Do końca zmiany w pracy, jego myśli były skupione na matmie Dave'a i jakimś cudem kompletnie zapomniał o innych rzeczach. Dave był po prostu jego dzieciakiem, Bro był po prostu jego starszym bratem i musiał to jakoś naprawić, żeby Dave nie był nieudacznikiem.

Ale z minutą, z którą wszedł do domu, cała normalność zniknęła. Bro nie pokazywał tego w swoich ruchach. Był profesjonalistą, kiedy chodziło o budowanie swojego wizerunku i jeśli chciał zachowywać się, jakby wszystko było normalne, zamierzał tak grać.

Kiedy przechodził obok kanapy, pstryknął Dave'a w tył głowy.

- Cholera, ała - powiedział Dave.

- Kuchnia. Teraz - powiedział Bro z najlepszym tonem masz kłopoty, ziomuś, który mógł z siebie wykrzesać.

Obserwował Dave'a kątem oka i zauważył jego nerwowość. Wiedział, że Dave miał szkołę w poważaniu. Nie tym się denerwował. Obawiał się innego rodzaju rozmowy. Skóra Bro zaczęłą mrowić, kiedy jego żołądek skurczył się z poczucia winy. Wydźwięk tego, co robili, miał wpłynąć na całe ich życie i był tego świadomy. Dave był tego świadomy. Ale pieprzyć to, zamierzali w zaparte udawać, że to na nic nie wpływało.

- Co? - spytał Dave, ale w jego głosie było za mało irytacji. Autentycznie wychodził z siebie. Dobrze to ukrywał, Bro był dumnym, ale wciąż mógł go przejrzeć.

- Nie zdajesz z matmy? - powiedział Bro.

Zobaczył, jak Dave rozluźnia się z wyraźnym westchnieniem westchnieniem.

- Ta. I co?

Bro oparł się o blat kuchenny i skrzyżował na piersi ręce.

- Więc to się nie stanie. Dostajesz korepetytora.

- Co? - Teraz widział irytację. Postanowił to wytknąć.

- Chcesz biadolić?

Poważna mina wróciła na swoje miejsce, tam gdzie należała za okrągłym szkłami, które Dave dostał od Johna.

- Nie.

- Wydawało mi się inaczej. Ale poza tym spodoba ci się, kogo zatrudniłem.

Dave jedynie uniósł brew.

- Panią Johanses, twoją nauczycielkę z trzeciej klasy.

Dave skrzywił się. 

- Nie możesz zatrudnić kogoś innego?

- Zamierzasz dzisiaj ciągle zrzędzić?

Dave zacisnąć usta. Ale Bro wiedział, że patrzył się wściekle na niego zza szkieł.

Wtedy złość pękła. Zachwiała się. W Bro wkradło się poczucie winy, kiedy to obserwował, bo znał powód.

- Spieprzyłem wszystko ostatniej nocy? - Dave mówił cicho i ze skruchą, powodując u Bro nieprzyjemne ciarki.

Kurwa. Tak. Gigantyczne szkielety w szafie zaczęły hałasować. 

- Nie.

Krew Bro zastyga, kiedy to powiedział. Powinien powiedzieć "tak" i ostatecznie to zakończyć. Dave ssiesz w łóżku, więc wrócę do pieprzenia ludzi w swoim wieku, widzimy się później.

Zamiast tego, właśnie powiedział Dave'owi, że był dobry w obciąganiu mu. Kurwa. 

Zobaczył na twarzy Dave'a ulgę, usłyszał ją w jego westchnieniu.

- To - powiedział Bro, czując się, jakby szedł po pokruszonymi szkle na boso, - nie ma tutaj nic do rzeczy.

Mógł zobaczyć, że Dave myślał. Bro pozostał idealnie zrelaksowany i spokojny z rękoma skrzyżowanymi na piersi, kiedy opierał się o blat. Ale cokolwiek Dave o tym myślał, nic o tym nie powiedział.

Zamiast tego zadał inne pytanie:

- Wychodzisz dzisiaj?
Znowu zamierzamy się kurwić?

- A chcesz?
Jeśli się na to zgodzisz, to tak.

Widział, jak policzki Dave'a czerwienią się. Starał się to zamaskować wzruszeniem ramionami.

- Obojętne mi to. I tak nic dzisiaj nie robię.
Światło, na którym stoisz, jest cholernie zielone, Bro. 

Musiał się nieźle postarać, żeby taki sam rumieniec nie wypłynął na jego policzki. Nie mógł zrobić za dużo z napływem krwi do niższych parti ciała. Kiedy chodziło o Dave'a, nie miał nad tym żadnej pieprzonej kontroli i nadal go to brzydziło.

- Fajnie. W takim razie chyba zostanę - powiedział, prostując się i idąc do wyjścia z kuchni. - Tylko odrób matmę, ziomuś.

Dave parsknął.

- A co jeśli tego nie zrobię?

To był test. Test, który miał udowodnić, czy rodzicielstwo Bro i te wszystkie kontakty seksualne naprawdę istniały oddzielnie. Jeśli Bro wykorzystałby seks albo jego brak jako pewnego rodzaju karę lub nagrodę. No cóż, nie zamierzał grać w tę grę. Pieprzyć, jeśli Dave chciał. Bro nie chciał. Wszystko już było wystarczająco poronione.

- Zgaduję, że wtedy twoje konto na Xboxie zostanie usunięte - powiedział i wtedy odwrócił się w stronę korytarza bez spojrzenia na Dave'a i ruszył pod prysznic.

Może nie miał siły, żeby przerwać, ale zamierzał utrzymać jak najbardziej pod kontrolą, jak to tylko możliwe, do cholery. Kurwa, zamierzał znaleźć sposób na wykrzesanie w sobie chociaż odrobiny samokontroli.



* remedial maths - zajęcia wyrównawcze, ale mają gorszą opinię (głownie, że są przeznaczone dla dzieci specjalnej troski).

3 komentarze:

  1. Piękne. Psychiczne jak każdy dobry incest, ale piękne. Dziękuję. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem zaszczycona! <3 dziękuję za komentarz <33

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń