środa, 27 listopada 2013

ZUWTP: LUBIĘ BRUNETKI

- Cholera, fajnie tu - gdy Hanji wysiadła z auta, jej oczy błyszczały za szkłami w zachwycie. Jej wzrok z zaciekawieniem przesuwał się po błyskających billboardach i jasnych znakach. - Możemy wejść? Możemy wejść? - pytała, denerwując tym szefa.
Mężczyzna dopiero wysiadł z auta, przez chwilę lustrował okolicę wyłamując sobie palce. Miejsce nie wydawało się być mocno chronione, jak teraz tak na to patrzył, to byłoby naprawdę łatwym celem dla jego chłopców.
- Idziemy - rozkazał i kilku wybranych mężczyzn opuściło auto. Dwóch tęgich mężczyzn stojących przy wejściu nie było wartych jego uwagi - machnął ręką i dwójka jego pracowników pozbyła się ich.
- Nile nie powinien mi teraz podskakiwać. Może mieć więcej hajsu, ale nikt nie zabierze mi gówna i z nim ucieknie. - wyciągnął papierosa z kieszeni w kamizelce i zapalił go. Szli ciemnym korytarzem, w którym pachnęło piżmem. - Śmierdzi tu - warknął, wkurzony. Bał się, że ubrudzi buty.
Para ludzi Nile'a szła w ich stronę i to Hanji postanowiła się nimi zająć. Może nie była ekstremalnie szybka, ale za to gibka i zwinna. Z łatwością wślizgnęła się między nich w wąskim korytarzu i uderzyła celnie w punkty witalne na tyle szyi. Od razu upadli nieprzytomni.
- Yay, szefie! Dostanę coś za to?
Niechętnie poklepał ją go głowie. Marzył, by chociaż raz milczała - jej donośny głos najprawdopodobniej dotarł już do Nile'a. W końcu się zamknęła, ale co to zmienia? Stanęli na końcu korytarza przed parą solidnych drzwi, Rivaille wiedział, że musi się skupić. Zbliżył się do nich i stanowczo otworzył. Dobiegł go drażniący płacz i charakterystyczny dźwięk metalu uderzającego w ciało. Rozwarł oczy, gdy zobaczył dwóch mężczyzn okładających blondynkę metalowymi prętami. Wszystko było we krwi. Mimowolnie zacisnął zęby.
- Rivaille, jakaż to przyjemność cię widzieć - władczy głos z drugiego końca pokoju zmusił go do oderwania wzroku od jego przebierańca i spojrzenia na szefa niesławnego MALICE. - Nie przypominam sobie, bym cię zaprosił... Stało się coś?
Dopiero teraz bijący Erena mężczyźni zwrócili uwagę na nieproszonych gości. Wyprostowali się, dając chłopakowi odetchnąć. Wtedy ten uniósł lekko głowę. Zielone, przerażone oczy spotkały te Rivaille'a, ale mężczyzna spojrzał na niego chłodno, niemo błagał, by siedział cicho.
- Ta, ukradłeś mi coś. - Rivaille wsadził ręce do kieszeni. Mężczyźni z prętami zbliżyli się do niego, ale zignorował ich - zamachiwali się na tyle wysoko, by zdołał uniknąć prętów i połamać im kolana.
- Oh, blondyneczka? Nie wiedziałem, że należy do ciebie. - Ciemne brwi wygięły się w zaciekawieniu. - Ta dziwka kurwiła się na moim terenie, więc postanowiliśmy dać jej nauczkę. - Ten koleś był ślepy? Był stary... więc było to możliwe. Rivaille wolał nie wspominać, że blond włosy to syntetyczne włókno, a cycki - stare skarpety.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Więc ją poobijałeś? - zachichotał i stanął nad leżącą "dziwką". Złapał przykutego do podłogi Erena za policzek, uśmiechając się podle. - Jeśli jest tak dobra, jak mówią, czemu jej po prostu nie przeruchasz? -spytał złośliwie, prostując się. Eren milczał. - Mimo liczby gości, z którymi spała, jej cipka ciągle jest ciasna jak twój tyłek. - Nile wydał się być zakłopotany. - Prawda, Mike? - Odwrócił się do swojego podwładnego, który przytaknął z równie obślizgłym, jak i zboczonym uśmiechem. Tch, obrzydliwe.
- Powinieneś wiedzieć Rivaille, że preferuję rude. - Rivaille cmoknął. - Poza tym, w tej brudnej dziurze, którą nazywasz waginą, pewnie czai się syfilis. - Neil opadł w fotelu. - Co w niej widzisz, Rivaille? - mężczyzna stężał. - Lubisz blondynki, tak? Twój podstarzały tatusiek też był blondynem... jak się nazywał?
Z każdą chwilą Rivaille był coraz bardziej zły. Najpierw Nile zabrał sobie jego przebierańca, teraz obraża jego adopcyjnego ojca? Chciał wydostać się z tej dziury śmierdzącej gównem. Było tu, kurwa, obrzydliwe.
- Tch, z bycia chujem się nie wyrasta. Wezmę tylko, co moje i skończymy na dziś, ha? - Nile uśmiechnął się szeroko.
- Spieszy ci się gdzieś, Rivaille? Nigdzie jej nie podpisałeś... - Rivaille miał dość, o co temu kolesiowi do cholery chodziło? Miał ochotę pociąć go na kawałki i wrócić do siebie jak najszybciej.
Ale sprośny uśmiech przemknął przez jego usta. Zbliżył się jeszcze raz do Erena, wpatrując intensywnie w jego jasnozielone oczy.
- Oi, suko. - Poniżający zwrot nie uraził Erena, jego serce biło tak szybko. - Jesteś moja? - Blondynka nie poruszyła się nawet o centymetr. Wyglądało na to, że Rivaille został z problemem sam i musiał wziąć wszystko w swoje ręce. Dosłownie.
Ukucnął i jedną ręką uniósł chłopaka brutalnie za policzek. Gwałtownie pochylił się i okrył jego usta swoimi. Eren sapnął z zaskoczenia, rozwierając je, co pozwoliło Rivaille'owi wsunąć swój gorący język do środka. Gdzieś za jego plecami Hanji zagwizdała, wtedy odsunął się nieco, zagryzając mocno dolną wargę Erena. Rivaille oblizał usta pokryte mieszanka śliny i krwi.
- Wystarczający dowód? - złapał za blond włosy mocno, uważnie, by nie zerwać peruki. Eren był teraz jeszcze bardziej zdezorientowany, niezdolny do myślenia, cały czerwony i zszokowany. - Powinieneś nauczyć swoich chłopców lojalności, Nile. - Z uśmieszkiem, rozpiął Erenowi kajdanki i pomógł mu wstać. Skierowali się do wyjścia, niespodziewanie Rivaille zatrzymał się w drzwiach. - Oh, łap to - sięgnął do piersi chłopaka, wyciągając stamtąd skarpetki. Wylądowały na podłodze za nimi, tak samo jak zakrwawiona peruka.
- Żebyś wiedział na przyszłość - patrzył na zszokowanego Nile'a chłodno, - lubię brunetki.

2 komentarze:

  1. Asdfghjkl <3 Fajny rozdział XD Już nie mogłam się doczekać kiedy dodasz tłumaczenie kolejnego ;-; A teraz znów wyczekiwać następnego.. Eh XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i wgl opko. Oby tak dalej. ^^

    OdpowiedzUsuń